W dniu 1 sierpnia 2016 roku skończyły się w Polsce czasy BTE, czyli bankowego bezprawia i egzekucyjnego eldorado, urządzanego na niczym nie uzasadnionej preferencji banków w sporach z konsumentami. To właśnie w dniu 1 sierpnia wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 14 kwietnia 2015 roku (sygn. akt: P 45/12), który uchylił z obowiązującego porządku prawnego RP przepisy art. 96 i 97 prawa bankowego, które uprawniały banki do wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych, a po nadaniu im klauzuli wykonalności przez sąd, mogły stanowić podstawę wszczęcia egzekucji komorniczej przeciwko osobie w tym dokumencie ujawnionej jako dłużnik.
Czym więc tak dokładnie był bankowy tytuł egzekucyjny? Był to dokument wystawiany przez bank, w którym stwierdzano, że osoba X winna jest bankowi Y określoną w tym dokumencie kwotę. Dokument taki wystawiała osoba upoważniona przez bank. Oczywiście z góry było wiadome, że nie możemy mieć do czynienia z pomyłką, a w bankach pracują ludzie z czystym sumieniem i nieomylni. Rzecz jasna o pomyłce w systemach banku również nie mogło być mowy! Niestety dłużnik nie miał nic do powiedzenia. Miał płacić i płakać. Był bezradny wobec machiny bankowej. Jednak do czasu…
Co wzbudziło największy sprzeciw TK? Przede wszystkim to, że bank działał jak sędzia we własnej sprawie! Żeby było jeszcze bardziej dramatycznie, to taki proceder niczym nieskrępowanej działalności banków trwał przez kilkadziesiąt lat! Dopiero 26 lat od czasów transformacji ustrojowej ktoś się w końcu zastanowił, jak to może być, że komornik prowadzi egzekucję na podstawie dokumentu wystawionego przez wierzyciela? Bez żadnej merytoryczne oceny roszczenia ze strony niezależnego sądu? Zdecydowanie takie pytanie powinno zostać zadane dużo, dużo wcześniej, ponieważ przez te wszystkie lata miliony ludzi, a wraz z nimi miliony ich rodzin cierpiały egzekucje komornicze bez prawa do obrony swoich racji w sądzie!
Oczywiście w ten sposób zlikwidowano wiele nieprawidłowości. Mylił by się jednak ten, który twierdzi, że problem preferencyjnego traktowania banków w sferze postępowania cywilnego dobiegł końca. Nic z tych rzeczy, ponieważ dalej w przepisach kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.) funkcjonuje przepis art. 485 § 3, który stanowi, że sąd może wydać nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym na podstawie wyciągu z ksiąg banku wystawionego przez bank, czyli powoda w sprawie. I tutaj mamy kolejną bolączkę, ponieważ wyciąg z ksiąg banku zasadniczo nie odbiega swoją konstrukcją od uchylonego BTE. Dlaczego? W tym dokumencie również „nieomylny” jak zawsze pracownik banku, w oparciu o zawsze „perfekcyjnie” działający system stwierdza, że osoba X jest dłużnikiem banku Y na określoną w tym dokumencie kwotę. Kuriozalne prawda? Niestety to wszystko jest prawdą.
W sprawach kierowanych do sądów powszechnych przez banki, wydawanie nakazów zapłaty w postępowaniu nakazowym jest zjawiskiem powszechnym i bardzo niebezpiecznym dla osoby pozwanej. Decyduje o tym jeden prozaiczny powód. W przeciwieństwie do sprzeciwu od nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym albo elektronicznym postępowaniu upominawczym (EPU), zarzuty od nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym są odpłatne i wynoszą ¾ opłaty od pozwu! Jeśli więc jakiś bank się pomylił i wystawił wobec niewinnej osoby wyciąg z ksiąg banku na kwotę przyjmijmy 100.000 zł, a sąd na podstawie tego wyciągu wydała nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym na taką właśnie kwotę, to taka osoba będzie musiała nie tylko napisać zarzuty od nakazu zapłaty, ale również je opłacić w kwocie 3.750 zł! Na napisanie zarzutów oraz wniesienie opłaty pozwany ma jedynie…. 14 dni. Oczywiście istnieje możliwość zwolnienia osoby od kosztów sądowych opłaty od zarzutów od nakazu zapłaty, ale skuteczność takiego wniosku zależy w dużej mierze od łaskawości sędziego, w którego ręce ten wniosek wpadnie. W tym przypadku przysłowie: „na pstrym koniu łaska pańska jeździ” jest adekwatnym sformułowaniem.
Nie możemy też zapomnieć, że nakaz zapłaty wydany w postępowaniu nakazowym stanowi tytuł zabezpieczenia, a więc jest dodatkowym obciążeniem dla dłużnika, ponieważ pozwany mimo złożenia zarzutów i ich należytego opłacenia może mieć komornika, zanim zapadnie ostateczne orzeczenie sądu co do zasadności roszczenia.
Jeśli czytasz ten artykuł to musisz wiedzieć, że banki również dochodzą przedawnionych zobowiązań, a nie jest odosobnionym przypadkiem, że nie potrafią nie tylko wytłumaczyć sędziemu dlaczego żądają określonej kwoty, ale także nie przedstawiają żadnej umowy, którą pozwany miał zawrzeć z bankiem i z której wynika dochodzone roszczenie.
Masz sprawę w sądzie albo u komornika? Skorzystaj z naszej bezpłatnej analizy swojej sytuacji. Nasz prawnik ustali jakie masz możliwości oddłużenia i jak możemy Ci pomóc.
Skontaktuj się z nasza Kancelarią jeszcze dzisiaj:
Zostaw komentarz